"Anomalisa" - recenzja

Sarah Silverman w jednym ze swoich ostatnich wywiadów zwróciła uwagę na niebezpieczeństwo zbyt głęboko posuniętej samoświadomości. Dobrze zdawać sobie sprawę ze swoich ułomności, by wiedzieć, co naprawiać, ale łatwo może się to przerodzić w obsesję na własnym punkcie. Pewnie z tej obsesji Charlie Kaufman stał się autorem "Adaptacji" i możliwe, że trochę o tej obsesji opowiada w swoim nowym tworze. To zależy już od waszej interpretacji.

703763_735411949922774_2359092952247930494_o.jpg

"Anomalisa" zaczęła swoje życie jako słuchowisko radiowe kilka lat temu. Nie było wtedy planu przeniesienia jej na ekrany. I gdyby nie potęga animacji, plan nigdy by się nie pojawił. Historia i sposób jej opowiadania pozostały dzięki technice stop-motion prawie niezmienione, łącznie z wykorzystaniem tych samych aktorów głosowych i zastosowaniem zasady, że prawie wszystkim postaciom głos podkłada Tom Noonan.

Ta zasada jest wyjątkowo istotna. Znudzony życiem autor poradników dla biznesu imieniem Michael uważa bowiem, że świat jest kompletnie nudny, a wszyscy ludzie brzmią w nim tak samo. Zaś autor Charlie Kaufman, jak sam twierdzi, odmawia pokazywania innej perspektywy niż perspektywa postaci, o której opowiada.

Charlie brzmi jak mój człowiek. Ja do kina chodzę głównie po to, by spojrzeć przez chwilę na świat cudzymi oczami.

Michael szuka odpowiedzi na pytanie, co się w nim zmieniło i co jest z nim nie tak. Przeżywa jakiegoś rodzaju kryzys psychiczny. To dlatego sięga po hotelowy telefon i dzwoni do swojej dawnej, wyidealizowanej miłości. Czy osoba po drugiej stronie słuchawki także będzie brzmieć tak samo? Zachęcam, żebyście sami sprawdzili na kinowym ekranie.

Warto nawet dla samej animacji - nie widzieliście dotąd niczego podobnego. Animatorzy i inni artyści pod wodzą Duke'a Johnsona stworzyli coś bliższego człowiekowi niż filmy aktorskie. Zwłaszcza w pewnej wyjątkowo intymnej scenie rzuca się w oczy, jak ich animacja może ukazywać autentyczne, niedoskonałe ludzkie doświadczenie.

Nie obawiajcie się jednak przytłaczającego ciężaru. Kaufman wszędzie znajduje humor, nawet jeśli czasem gorzki. I choć film wydaje się nie mieć nadziei, to tkwi ona właśnie w tych momentach w których my jako widzowie znajdujemy humor i zachwycamy się animacją.
9/10
"Anomalisę" obejrzałem w Krakowskie Centrum Kinowe ARS!

Zabawny fakt: słuchowiskową sztukę pod tym samym tytułem Kaufman napisał pod pseudonimem Francis Fregoli. Za Wikipedią: "Zespół Fregoliego – rzadkie zaburzenie urojeniowe, polegające na przekonaniu chorego, że różne osoby, które spotyka to w rzeczywistości jedna i ta sama osoba zmieniająca swój wizerunek."