"Manifesto" - recenzja

Recenzja pochodzi z wideo z serii "Tycie Osądy".

W "Manifesto" Cate Blanchet ma co robić. Występuje w więcej niż tuzinie różnych ról, od żebraka po dwie prezenterki wiadomości. I monologuje stare manifesty artystyczne. Ale czy film Juliana Rosefeldta to tylko trampolina do popisów dla świetnej aktorki?

No na szczęście chyba nie. Dużą rolę w tym mają same manifesty, które wypowiadane jeden po drugim w jednym ciągu tworzą ciekawy efekt - ich bunt staje się dla widza normą. I może zauważyć, że tak koniec końców nawet jak te wszystkie ruchy artystyczne nie chcą tego samego, to w sumie są częścią tego samego głosu.

Manifesto-JulianRosefeldt-Film-itsnicethat-06.jpg

Na mnie jako na gościa, który od wielkiego dzwonu lubi się uważać za artystę, choć i wtedy mało podobnego do tych natchnionych i bezkompromisowych, te monologi skumulowały się w jakąś siłę zachęcającą do przełamywania barier. Z każdego manifestu uszczknąłem ziarnko dla siebie i zyskałem nową chęć tworzenia, jak po dobrym festiwalu komiksowym, gdzie wszyscy opowiadają o swoich projektach. Może zaszaleję! Może narysuję jakiś komiks do góry nogami! Ale będzie wtedy sztuka!

Sam scenarzysta-reżyser "Manifesto" także się naprodukował, żeby to co oglądamy było angażujące. Rosefeldt zawsze umieszcza Cate w przewrotnym kontekście. Kiedy recytuje statut ruchu Dada, to robi to na pogrzebie. Kiedy mówi Dogmę Larsa von Triera to jako nauczycielka do uczniów, najpierw zachęcająca do kreatywności, a następnie narzucająca ograniczenia.

Tylko czasem wydaje się, że Rosefeldt próbuje być za bardzo cool dla dobra filmu. Jeździ tymi dronami, oświetla i filtruje wszystko tak by było zawsze estetyczne i chłodne. Chciałoby się by i on zaszalał, bo w na papierze się może i bawi, ale jego styl nie ma w sobie nic tak drapieżnego, jak treść.

Mimo to "Manifesto" odniosło swój skutek. Każdy ze znajomych z którym gadałem, a który nie odrzucił filmu za pretensjonalność, znalazł tam dla siebie coś innego. Mój koleżka operator Paweł twierdzi wręcz, że produkcja jest obśmianiem treści manifestów. Myślę że warto się wybrać na ten film i sprawdzić, gdzie wy z nim stoicie.
7/10