"Zama" - recenzja

Don Diego de Zama, zarządca małej kolonii nad rzeką Paragwaj, nie może się doczekać na przeniesienie z tej wioski pełnej chatek z gówna. Niestety jak bardzo nie walczy o to, co uważa, że mu się należy, spirala przeznaczenia, lub jak ktoś woli, spirala ironicznych i gorzkich zbiegów okoliczności ciągnie go wyłącznie w dół.

To Lucrecia Martel, autorka "Bagna", pakuje nas w kolejne. I nie musi się specjalnie starać - życie w kolonii w XVIII wieku, ze wszystkimi choróbskami, zabójczymi owadami i zwierzętami wchodzącymi losowo do ludzkich domostw, to nie jest ładny widok. Naturalnie kulturalne społeczeństwo stara się jak może zachowywać pozory cywilizacji, ale wszyscy są jednak ludźmi. Do tego z epoki, więc brutalność i pożądliwość wcale nie muszą być skrywane, zwłaszcza w odniesieniu do tych o ciemniejszym kolorze skóry. No i po okolicy kręcił się, kręci albo będzie kręcił Vicuna Porto, morderca i gwałciciel, który w fikcyjnym świecie wioskowych plotek raz jest martwy, a raz żywy.

"Zama" to jednak nie jest tylko wytwór wyobraźni Martel. Źródłem jest powieść Antonio de Benedetto, nazywanego okazjonalnie "argentyńskim Dostojewskim". Reżyserka jednak upewniła się, że postawi na tekście swój własny znak, umieszczając w kadrze więcej, niż jest potrzebne; za pomocą nadprogramowych dźwięków i obrazów przekazując wyraźnie stan ducha zarządcy. Najbardziej na pewno zapada w pamięci lama wchodząca casualowo do komnaty, w której Zama akurat otrzymuje kolejny cios dla swojej kariery. Zwierzę staje za nim i buja się z prawa na lewo, trochę jakby próbowało go wyminąć.

Podobnie jak ze "Śmiercią Ludwika XIV", trudno uwierzyć, że taki film mógł w ogóle powstać. Obrazy o dawnych czasach są drogie w produkcji, a kiedy kręcone są bez ukłonów w stronę masowego widza, stają się finansowymi samobójstwami. "Zama" długo tkwił w piekle produkcyjnym, co widać po planszach tytułowych - finansowanie przychodziło z kilkunastu różnych źródeł. Tym bardziej zachęcam was do kinowego seansu. To rzadka bestia - literatura piękna przelana na ekran.

8/10
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty wypuszcza film pod koniec sierpnia, ale prawdopodobnie w bardzo ograniczonej dystrybucji.