Kino Świat organizuje właśnie przegląd horrorów Fest Makabra. Korzystając z ich uprzejmości, postanowiłem sprawdzić, co się tam nadaje do oglądania.
Sam nie jestem zbyt horrorowy chłopak, szerokim łukiem omijam te wszystkie multipleksowe premiery kolejnych filmów o nawiedzonych domach i egzorcyzmach, ale wśród pozycji wybranych na pokaz znalazło się "Koko-di Koko-da", które zostało wcześniej wyselekcjonowane na Nowe Horyzonty.
No to pomyślałem - hej, sprawdźmy, czy te filmy mogę polecać ludziom zainteresowanym kinem w ogóle. I w sumie okazało się, że tak.
Na wspomniane "Koko-di Koko-da" najbardziej warto zwrócić uwagę, bo to w ogóle obraz z artystycznymi aspiracjami, w którym powtarzalna przemoc nie ma w sobie wiele z sadyzmu, a odnosi się do życia wewnętrznego bohaterów - pary radzącej sobie ze stratą dziecka. Przy tym wyjątkowo skuteczne wydały mi się wszystkie elementy ludowe - od teatru cieni, po muzykę.
Fajnym dziwolągiem jest "Dziewczyna z trzeciego piętra", która może być zbywana na pierwszy rzut oka, bo coś w niej jest wyraźnie nie tak. Postacie w rozmowach ze sobą zwracają się prawie prosto w kamerę, uproszczone są też dialogi i emocje. Naprawdę nie wiem, czy produkcja jest półamatorska, czy to są przemyślane decyzje, ale mi się to podobało. A że fabularnie potrafi zaskoczyć, a przy tym powiedzieć coś sensownego, to tylko dokłada na plus. No i cenię sobie jasno oświetlony horrorek.
"Ekstaza" może skorzystać na kinowym ekranie. Film nie bez powodu na początku wyświetla ostrzeżenie przed epilepsją. To taki narkotyczny, krwawy trip o dziewczynie, która znajduje inspirację do malowania w wyjątkowo ciężkich dragach. Nic specjalnie odkrywczego, ale największa rzeźnia na przeglądzie. No i też ma swój własny feel - pozbawiony CGI i z ładnym analogowym filtrem (albo kręcony na taśmie, trudno powiedzieć).
Najgorzej wypada najbardziej pozbawiony swojego głosu obraz, czyli "Godzina oczyszczenia". W filmie demon przejmuje egzorcyzmowego lajwa i zmusza prowadzących program do przyznawania się do swoich kłamstw. Nic tu nie ma specjalnego znaczenia, bo postacie są z plastiku, gadają ekspozycjami, a scenariusz zawiera sporo bzdur wsadzonych po to, by więcej się działo. Niewiarygodność sytuacji* sprawia, że trudno się czymś przejmować. No i temat social mediów ujęty odtwórczo i po dziadowsku, choć ostatnie minuty to zabawne pójście totalnie po bandzie. Gdyby reszta produkcji się tak niepoważnie traktowała, to by było pewnie całkiem fajnie.
Niestety to "Godzina oczyszczenia" jest grana w największej liczbie lokacji. I pewnie to dobry wybór dla entuzjasty horroru z Heliosa, ale to jest też ten jeden, który Wam bym odradzał.
Tu macie listę miejscowości: http://festmakabra.pl/#cinema
Nie ma wielu dużych miast, ale z drugiej strony - w końcu coś okołofestiwalowego dla Was, ludu mieścinek.
Jak ktoś potrzebuje cyferek:
"Koko-di Koko-da" - mocne 7
"Dziewczyna z trzeciego piętra" - naciągane 7
"Ekstaza" - 6
"Godzina oczyszczenia" - 4
*naturalnie nie mam tu na myśli obecności sił nadprzyrodzonych, ale na przykład to, jak one raz działają, a raz nie, w zależności od tego, jak fabuła wypada