W filmie okazuje się, że powojenne umowy "na gębę" już nie obowiązują, a życie w zgodzie z ziemią-gruntem zostaje zastąpione życiem w zgodzie z Ziemią-planetą.
Użyta koncepcja multiwersum to nie tylko przejażdżka po galerii niespodziewanych sztuk walki, ale też idealnie wykorzystane narzędzie do opowiedzenia historii.
W drugiej połowie okazało się, że film w całości wisi na fanserwisie, a emocjonalnie polega tylko na tym, co zbudowane zostało przez przeszłe produkcje i nasze nostalgiczne relacje z nimi.
Edgar Wright buduje tu fanbojską legendę, ale niestety okazało się, że nie ma z czego. Wychodzi taka pasta TRZEBA MIEĆ WYSOKIE IQ ŻEBY ZROZUMIEĆ RICK & MORTY xD.